Prof. Andrzej Stelmachowski
                                    GARŚĆ REFLEKSJI

(zapis wystąpienia)

Po pierwsze, chciałbym nawiązać do wypowiedzi pani profesor Sucheni Grabowskiej, która mówiła o I Rzeczpospolitej i o bardzo poważnym traktowaniu praw jako daru bożego. Otóż, niezależnie od strony filozoficznej, ideowej – ma to też swoje skutki czysto praktyczne.
Proszę zwrócić uwagę, że gdy chodzi o starą, I Rzeczpospolitą, był pewien odruch bardzo ważny, że te prawa, które były dawne, miały większy walor niż prawa nowe. Ich niesłychanie przestrzegano. Dlatego nigdy nie uchylono Statutów Wiślickich Kazimierza Wielkiego. Natomiast ci, którzy uważają, że pozytywizm prawniczy wystarcza, że można się oderwać od świata wartości i że Sejm i Senat mogą uchwalić w każdej chwili to, co chcą – prowadzi do deprecjonowania prawa i niesłychanej łatwości zmian. To trzeba było dopiero uchwały Trybunału Konstytucyjnego, żeby skłonić ministra finansów, żeby przynajmniej w ciągu roku podatkowego nie zmieniał ustaw podatkowych. Ale przecież – jak zobaczymy – to zmienia się ustawy raz do roku, dwa razy do roku. Taka na przykład ustawa o gospodarce gruntami – dotyczy przecież spraw własnościowych – zmieniana jest przeciętnie dwa razy do roku. No, tak nie można, ale to jest wynikiem tego nastawienia, że parlament wszystko może, nie jest związany ani tradycją, ani prawem naturalnym. To jest niebezpieczne. Jak potem obywatele mają czuć szacunek do prawa, skoro nawet poznać to prawo jest trudno, tak często się je zmienia. To jest konsekwencją takiej właśnie postawy filozoficznej, której niestety daje wyraz Konstytucja uchwalona przez Zgromadzenie Narodowe.
Refleksja druga: to, co mnie uderza jako największy mankament poza tym zasadniczym, o którym mówiłem przed chwilą, jest to rozczłonkowanie i dalsze osłabienie władzy wykonawczej. Nie dość, że podzielono kompetencje między rząd i prezydenta w sposób w wielu wypadkach zupełnie nieczytelny, ja się dzisiaj pytam, kto dzisiaj powie, kto właściwie odpowiada za politykę zagraniczną: rząd czy prezydent? Bo w rezultacie my nie wiemy. Jedni i drudzy jeżdżą, ustalają pewne rzeczy, dowiaduję się z boku, że nie zawsze uzgadniając między sobą... No, tak nie można. Mało tego. Jeszcze się chce tworzyć Radę Polityki Pieniężnej i to taki przepis straszliwy, że rząd nie ma prawa zaciągać żadnych pożyczek w Narodowym Banku Polskim, czyli cała polityka pieniężna nagle wymyka się z rąk rządu zupełnie i w rezultacie tworzy się jeszcze jedna dodatkowa władza, w dodatku przed nikim nie odpowiedzialna.
Proszę Państwa, to są rzeczy niesłychanie niebezpieczne. Nie dość, że zrobiono piramidalne – moim zdaniem – głupstwo, powołując Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, robiąc tzw. czwartą władzę, w rzeczywistości wiemy, że jest to targowisko również różnych, mafijnych nieraz starań o pozyskanie nowych wpływów na telewizję, to jeszcze się robi te nowe, niewypróbowane, kombinacje pieniężne, które są naprawdę niebezpieczne. Myśmy powinni wzmacniać władzę wykonawczą, a nie osłabiać ją.
Trzecia uwaga, tym razem być może dyskusyjna, z wczorajszego Sejmiku Samorządowców. Mogłem usłyszeć w czasie tego Sejmiku pewne uwagi namiętnie wołające o utworzenie powiatów samorządowych. Proszę Państwa, ja widzę w tym kolosalne niebezpieczeństwo, dlatego, że nie dość, że gminy, które są przecież perełką tego, co stworzono po 1989 r. – rzeczywista podstawa demokracji – jeszcze nie okrzepły, a już się robi projekty nadbudówek, które z konieczności będą musiały obrastać nowymi ilościami urzędników i w rezultacie może to prowadzić do osłabienia gmin, a nie do wzmocnienia. Przecież gminy mogą i teraz łączyć się w związki gmin dla określonych celów. Jak chcą, mogą stworzyć nawet związek powiatowy, ale dobrowolnie, nie przymusowo.
Co więcej, słyszę ostatnio propozycję prezydencką, żeby ewentualnie rozważyć przeprowadzenie – równolegle z wyborami – referendum nad powiatami. Proszę Państwa, tylko proszę zwrócić uwagę na jeden drobny szczegół: sprawa powiatów to jest sprawa przede wszystkim wsi i małych miast, dlatego że wielkie miasta i tak zawsze były wyłączone z powiatów i będą wyłączone z powiatów. I teraz nagle ci z większych miast będą decydowali o tym, co ma być dobre dla mieszkańców wsi. I powinni się zastanowić ci wszyscy, którzy wołają o te powiaty – dlaczego akurat SLD z takim entuzjazmem woła o nie. Bardzo – w swoim rozumieniu – słusznie, dlatego że w gruncie rzeczy oznacza to osłabienie podstawowych ogniw, jakimi są gminy. I dlatego uważam, że tu bardzo łatwo dać się uwieść urokowi pewnej koncepcji, którą osobiście uważam za niebezpieczną.
W ogóle uważam, że problemom wsi za mało uwagi się poświęca. To jest jeszcze do poprawienia i dlatego cieszę się, że głosy rozwagi coraz to bardziej zaczynają być widoczne, mimo hałaśliwej propagandy na rzecz Konstytucji, która niestety nie była zrodzona z consensusu całego narodu i boję się, że jej start – gdyby miała być uchwalona – będzie niedobry, dlatego że nie ma ona szans, by być zakotwiczoną nie tylko na kartach papieru, na których będzie wydrukowana, ale w sercach obywateli, a to jest najważniejsze. Dziękuję.