Prof. Aleksander Legatowicz

MYŚL SPOŁECZNA KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO
A PRZEMIANY W POLSCE
Jesteśmy niewątpliwie w szczególnym okresie historycznym. Będziemy wkrótce świętować przełom tysiącleci i przełom wieków. Niedawno obchodziliśmy uroczyście dziesięciolecie “okrągłego stołu”. Wkrótce będziemy świętować dziesięciolecie powstania pierwszego niekomunistycznego rządu. Mamy już za sobą dziesięć lat “transformacji” ustrojowej politycznej i społecznej. Powtarzamy wciąż słowa “reforma” i “restrukturyzacja”. Zakończony został proces wchodzenia Polski do “NATO”. Toczy się proces przygotowywania Polski do wejścia do Unii Europejskiej oraz negocjacje z tym związane. Przygotowujemy się do kolejnej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski. Jednocześnie obserwujemy spektakularne protesty i napięcia spoleczne oraz inne zjawiska “niepokojące”.
W tym kontekście warto na chwilę oderwać się od “gorących” problemów bieżących i postawić sobie pytania podstawowe dotyczące fundamentów naszych przemian i reform, a w tym ich aspektów moralnych.
Problematyką ładu moralnego w stosunkach społecznych i gospodarczych zajmuje się nauka społeczna Kościoła. Trudność polega na tym, że jest ona w praktyce różnie interpretowana, przeważnie przez selektywne pomijanie istotnych jej aspektów. Istotą naszej transformacji jest jak dotąd realizacja “sprawdzonych wzorców”, a więc budowanie jakiejś formy kapitalizmu. W tym kontekście warto przypomnieć jaki pogląd na temat tej fomacji ustrojowej miał zaangażowany znawca katolickiej nauki społecznej Kardynał Stefan Wyszyński. Oto co można przeczytać pod hasłem “kapitalizm” w obszernym wydaniu nauczania społecznego Kardynała Wyszyńskiego w latach 1946-1981 i innych publikacjach:
“Ja jestem chrze
ścijańskim myślicielem społecznym, zajmującym się od dziesiątek lat tymi problemami. Od czterdziestu lat pracuję w tej właśnie dziedzinie naukowej i z zainteresowaniem śledzę rozwój polityki społecznej. Dlatego zdając sobie sprawę z sytuacji, lękam się, aby nie odrodził się u nas duch kapitalizmu, aby ustrój demokratyczny nie rządził się duchem kapitalistycznym...” “Pragnęlibyśmy Ojczyznę naszą uwolnić od koszmaru nawrotu ducha kapitalistycznego, bo miał on swoje wielkie obciążenie moralne”: “ – przebudowę struktury społeczno – gospodarczej uważam za konieczną, na równi z całym mnóstwem ludzi, którzy od dawna walczą w Polsce o sprawiedliwość społeczną. Nie przesądzam w tej chwili, jakiego ustroju społeczno-gospodarczego Polska potrzebuje. Wiem, że taki jaki był (przed wojną) ostać się nie mógł, że pokój społeczny, ten warunek wolności wewnętrznej, wymaga przemian gospodarczych.”

“Patrząc dzisiaj na historię doktryn społecznych i ekonomicznych już nie mogę zgodzić się na tradycyjny podział na szkoły kapitalistyczne i kolektywistyczne. Gdy idzie o te dwa kierunki kapitalistyczny i kolektywistyczny to uważam, że niema różnicy wszystko jest po jednej stronie”.

Przypomina mi się tutaj fakt jeszcze z roku 1932... Pracowałem wtedy w Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym we Włocławku. Po całej serii wykładów na temat kapitalizmu i komunizmu jeden z robotników wstał i lapidarnie powiedział: ”Z tego co ksiądz profesor nam mówił widać, że kapitalizm do cholery i komuna do cholery. A ty człowieku weź się i powieś”.

“Jest to następstwem tego, że zarówno kapitalizm jak i kolektywizm są właściwie kierunkami gospodarki antyhumanistycznej”.

“To, że państwa komunistyczne oparły gospodarkę o system pracy kapitalistyczny jest po prostu owocem związku pochodnego kolektywizmu z kapitalizmem”.

Do tej oceny systemu kapitalistycznego przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego warto dodać, że Jan Paweł II w swoich encyklikach społecznych przeprowadza analizę krytyczną zjawisk zachodzących w systemie kapitalistycznym na tyle istotną, że praktycznie oznacza ona zakwestionowanie samego systemu.. W końcu jednoznacznie stwierdza że:

“Społeczna nauka Kościoła jest krytyczna zarówno wobec kapitalizmu jak i kolektywizmu marksistowskiego”.

“Przekonaliśmy się, że nie do przyjęcia jest twierdzenie jakoby po klęsce socjalizmu realnego kapitalizm pozostał jedynym modelem organizacji gospodarczej”.

` Powstaje zasadnicze pytanie, czy tego rodzaju opinie winniśmy dziś traktować już jako anachroniczne? Czy też, wręcz przeciwnie praktyczne ignorowanie ich stanowi fundamentalny błąd wprowadzanych reform? Dlatego warto nieco szerzej rozważyć problem relacji kapitalizmu i wartości chrześcijańskich.

System kapitalistyczny a wartości chrześcijańskie

Na dzień dzisiejszy wydaje się, że dominującym sposobem podejścia w środowiskach katolickich do transformacji kapitalistycznej jest “tak, ale”. Czyli jakaś forma akceptacji kapitalizmu z próbami jego umoralniania i ograniczania jego negatywnych skutków.

Jeżeli rzeczywiście takie podejście należałoby przyjąć jako podstawę zaangażowania w życie społeczne z pozycji katolickich, to warto byłoby je przedtem możliwie dokładnie zweryfikować. Kluczowym pytaniem, na jakie musimy sobie odpowiedzieć jest, czy wszystkie znane – negatywne moralnie – społecznie zjawiska, jakie obserwujemy są wynikiem istoty systemu kapitalistycznego czy też jego “wypaczeń”?

Otóż trzeba zauważyć, że w każdym systemie istnieje określona hierarchia wartości, która wyznacza to, do czego w tym systemie ludzie w nim działający mają dążyć, która stanowi kryterium efektywności, źródło motywacji napędzających aktywność w ramach systemu itd. W systemie kapitalistycznym, jak sama nazwa wskazuje, tą wartością najwyższą jest “kapitał”. Współcześnie “kapitał finansowy” w formie “pieniądza”. Człowiek w pełni zintegrowany z systemem dąży do posiadania pieniądza. Skuteczność w pomnażaniu kapitału jest dla niego miarą efektywności i kryterium wyboru. Dążenie do osiągania wartości najwyższej systemu kapitalistycznego jest podstawowym elementem motywacyjnym zachowań w systemie. Z faktu, że w systemie tym kapitał jest wartością najwyższą wynika, że musi być w nim szczególne zagwarantowanie relacji kapitał-człowiek, a więc “święte i nienaruszalne prawo własności”. Wszystkie inne wartości oceniane są w relacji do “pieniądza”, a więc są “komercjalizowane”. Wszystko, co nie jest zgodne z kapitalistyczną hierarchią wartości jest w tym systemie czymś obcym, umniejszającym jego specyficzną efektywność. Dlatego mają w pewnym sensie rację konsekwentni zwolennicy systemu kapitalistycznego przeciwstawiający się mieszaniu do gospodarki jakichkolwiek elementów “ideologicznych” o innej hierarchii wartości, którzy przeciwstawiają się centralnej redystrybucji dochodów, przeciwstawiają się zakłócającemu oddziaływaniu związków zwodowych, przeciwstawiają się obciążaniu gospodarki jakimikolwiek akcjami opiekuńczo-społecznymi, przeciwstawiają się jakimś sztucznym zabiegom “uwłaszczania” ludzi w oparciu o jakieś przesłanki ideologiczne itd.

Chrześcijański system wartości jest oczywiście inny. Ale właśnie dlatego próby “umoralniania” kapitalizmu prowadzą w rezultacie do systemu wewnętrznie niespójnego i nieskutecznego. Człowiek, który - działając w systemie kapitalistycznym - kieruje się zasadami chrześcijańskimi jest w tym systemie mniej skuteczny i nie wytrzymuje “konkurencji” tych, którzy mają mniej skrupułów moralnych w działaniu i gospodarowaniu. Próby realizacji chrześcijańskiego systemu wartości będą zawsze blokowane przez mechanizmy charakterystyczne dla systemu kapitalistycznego kiedy kapitalistyczna efektywność będzie ograniczana skrupułami moralnymi. Dlatego ludzie mniej lub bardziej związani z Kościołem, chcąc być w tym systemie skuteczni, bardzo często zmuszeni są do zachowań o podwójnej moralności. W deklaracjach opowiadają się za wartościami chrześcijańskimi, a w praktyce dostosowują się do wymagań kapitalistycznej efektywności najczęściej nazywając to “pragmatyzmem”. Sieje to oczywiście spustoszenie w aspekcie zaufania ludzi do Kościoła.

Trzeba następnie zauważyć, że kapitalistyczny system wartości nie oddziaływuje tylko w sferze gospodarczej. Ma on dużą, angażującą siłę integralnego oddziaływania na ludzi. Można bez trudności pokazać fundamentalistycznych, “religijnych” zwolenników kapitalizmu widzących w “gospodarce rynkowej” jedynie słuszne rozwiązania i traktujących wszelkie inne poszukiwania jako pozbawione sensu. Można pokazać zjawiska fascynacji “pieniądzem” i dążeniem do jego posiadania. Pieniądz traktowany jest często jako podstawa do znaczenia i ważności w życiu społecznym, nie mówiąc już o “dobrym samopoczuciu” wynikającym z jego posiadania. W praktyce można zauważyć przeświadczenia o “wszechmocy” pieniądza. W sumie kapitalistyczna hierarchia wartości ma cechy “religijnopodobne”. Do mistycznego symbolu można zaliczyć fakt, że sesja na giełdzie papierów wartościowych sygnalizowana jest za pomocą dzwonka podobnego jak w Kościele.

Wprawdzie chrześcijaninem można być w każdym systemie, a kapitalistyczny system wartości funkcjonuje w zasadzie w innej płaszczyźnie niż system wartości chrześcijańskich, tym niemniej jego integralny charakter oddziaływania na osobowość człowieka powoduje, że są to dwa systemy praktycznie “konkurencyjne”. Ta odmienność płaszczyzn systemów wartości ma natomiast szczególne skutki: można być praktycznym wyznawcą “religii pieniądza” nie występując z Kościoła, bez trudności może być praktycznym wyznawcą “religii pieniądza” kapłan czy biskup. Cała instytucja może ulegać fascynacji pieniądza. W rezultacie kapitalistyczny system wartości może rozkładać Kościół od wewnątrz i może stanowić większe zagrożenie niż “wrogość” czy niechęć zewnętrzna ze strony innych wyznań czy ateizmu.

Dlatego bardzo istotne jest, aby określić w pełnym zakresie współczesną, odniesioną do aktualnej poblematyki ustrojowej i systemowej, interpretację ewangelicznego stwierdzenia, że “nie można dwom panom służyć Bogu i ‘mamonie’”.

Analizując dalej relację pomiędzy chrześcijańskim systemem wartości i systemem kapitalistycznym warto zauważyć, że w krajach rozwiniętego kapitalizmu można zaobserwować coraz dalej posuniętą laicyzację społeczeństw i związane z tym coraz mniejsze znaczenie Kościoła w życiu społecznym. Dzieje się tak pomimo tego, że jak dotąd ani Kościół nie zakwestionował jednoznacznie systemu kapitalistycznego, jak też działalność Kościoła w tym systemie jest co najmniej tolerowana. Ten istotny fakt wskazuje na to, że system kapitalistyczny nie jest sprzyjający dla budowania życia społeczeństwa w oparciu o chrześcijański system wartości.

Istnieje dla Kościoła istotne niebezpieczeństwo ze względu na tendencję do instrumentalnego traktowania Kościoła przez struktury systemu kapitalistycznego. Kościół był wykorzystywany w konfrontacji z systemem kumunistycznym. Mogą być próby wykorzystania Kościoła w walce również z wszelkimi innymi inicjatywami kwestionującymi system kapitalistyczny – choćby najbardziej słusznymi. Przy pewnej interpretacji katolickiej nauki społecznej może ona być również wykorzystywana dla obrony systemu kapitalistycznego. Ważne są z tego punktu widzenia dwa aspekty.

W nauczaniu społecznym Kościoła istotne znaczenie ma prawo do własności prywatnej traktowane jako prawo “naturalne” i element zabezpieczający niezbędny obszar wolności i niezależności człowieka. Fakt ten może być jednak również wykorzystywany do absolutyzacji prawa własności w systemie kapitalistycznym prowadząc do dominacji i nierówności społecznych nie mających żadnego moralnego uzasadnienia.

Drugim istotnym elementem w chrześcijańskim sytemie wartości jest idea “pokoju”. Jest oczywistym, że w systemie kapitalistycznym z racji podziałów społecznych i niesprawiedliwości muszą – w ich konsekwencji – powstawać napięcia społeczne, przejawy protestów i buntów. Istnieje niebezpieczeństwo, że idea pokoju może być w tych okolicznościach nadużywana dla pacyfikacji nastrojów społecznych. W tym aspekcie trzeba też widzieć niektóre “mediacyjne” oddziaływania Kościoła.

Chodzi o to, że katolicka nauka społeczna w dotychczasowej praktyce prób umoralniania kapitalizmu jest mało odporna na wypaczenia wciągające Kościół faktycznie w obronę niesprawiedliwości i sytuacje co najmniej moralnie watpliwe. Podrywa to zaufanie do Kościoła.

Trzeba dalej stwierdzić, że w pomnażaniu kapitalistycznego zysku można uzyskać większe efekty bazując na negatywnych skłonnościach osobowości człowieka. Stąd czerpanie zysków z alkoholizmu, narkomanii, prostytucji, pornografii, gier hazardowych, handlu bronią, spekulacji i wielu mniej drastycznych negatywnych moralnie zjawisk związanych z komercjalizacją “wszystkiego”. System kapitalistyczny jest w swej istocie systemem demoralizującym ludzi. Chodzi o to, że moralnie wątpliwy, laicki charakter kultury krajów zachodnich rozwiniętego kapitalizmu nie jest przypadkowy, a jest związany z charakterem systemu i kryteriów wartościowania w systemie.

Marksistowska krytyka kapitalizmu sprowadzała się do eksponowania podziałów “klasowych” na “właścicieli” i “świat pracy” oraz “wyzysku” tego ostatniego. Po upadku komunizmu problem pozostał nierozwiązany. Co więcej, wraz z rozwojem cywilizacyjnym się zaostrza. Dziś, w związku z automatyzacją, robotyzacją, informatyką itd, ilość ludzi potrzebna do obsługi “właścicieli” i ich majątku produkcyjnego maleje. Dlatego dziś trzeba już brać pod uwagę trójczłonowy podział społeczeństwa w systemie kapitalistycznym na “właścicieli”, ludzi “obsługujących” własność i ludzi niepotrzebnych, tworzących systemowe strukturalne “bezrobocie”. Liczba ludzi, którzy w ramach systemu nie mogą rozwiązać swoich podstawowych problemów życiowych przestaje być “marginesem”, którego problemy mogą być załatwione w oparciu o działalność “charytatywną” czy podobną opartą na dobrej woli nielicznych. Ma to kilka istotnych konsekwencji.

Człowiek, który nie może rozwiązać swoich podstawowych problemów życiowych w ramach systemu, jeżeli nie chce popełniać “ekonomicznego” samobójstwa, musi uwarunkowania systemowe złamać, czyli stać się przestępcą. Dlatego szczególny rozwój przestępczości, zwłaszcza “zorganizowanej”, nie jest w systemie kapitalistycznym zjawiskiem przypadkowym.

Trzeba też z tego punktu widzenia spojrzeć na zjawisko “terroryzmu”. Chodzi o to, że, jeżeli “obowiązujący” system w skali światowej nie stwarza warunków dla właściwego rozwiązywania problemów społecznych w normalnym trybie zgodnym z zasadami współżycia społecznego, to trzeba się liczyć z patologicznymi metodami kontestacji istniejącego stanu rzeczy.

W chrześcijańskim systemie wartości podstawowe znaczenie ma życie każdego człowieka. Znana jest problematyka ochrony życia poczętego i stanowisko Kościoła w tej sprawie. Istotne jest, że postulat ochrony życia każdego człowieka musi być połączony z postulatem tworzenia warunków społecznych i ekonomicznych dla rodzin umożliwiających przyjęcie dziecka i stworzenia mu minimum godnej egzystencji. Istotne jest również, że system kapitalistyczny nie spełnia tego warunku. System ten spycha bardzą dużą część społeczeństwa poza granicę minimum życiowego. Dlatego każdy, kto akceptuje system kapitalistyczny, a jednocześnie stawia znane wymagania w zakresie ochrony życia, staje się niekonsekwentny. Trzeba postawić sobie pytanie, czy akceptując system kapitalistyczny nie stajemy się moralnie współodpowiedzialni za wiele przypadków “aborcji”, czy “ekonomicznych” samobójstw.

Istotnym moralnym aspektem charakterystycznym dla systemu kapitalistycznego jest akceptacja “walki”, uprzywilejowania “silniejszego” i realizacji swoich celów kosztem drugiego, słabszego człowieka. Przejawia się to zarówno w klasycznym “kapitalistycznym” ekonomicznym wyzysku “klasowym”, podnoszonym przez komunizm, jak i w przypadku “aborcji”, gdy “likwiduje” się słabszego, niepotrzebnego czy kłopotliwego człowieka. Akceptacja “aborcji” w systemie kapitalistycznym jest czymś naturalnym. W skali globalnej czymś zupełnie “naturalnym” były postulaty w zakresie “polityki demograficznej” formułowane prze kraje “kapitalistyczne” na konferencji w Kairze.

Chodzi o to, że zajmując znane, jednoznaczne stanowisko w sprawie wartości życia i jego ochrony, musimy się zdobyć na równie jednoznaczne stanowisko w stosunku do kapitalizmu z całym jego wydźwiękiem moralnym. Inaczej stajemy się nierzetelni w stosunku do bardzo wielu ludzi.

Świadomość dysproporcji ekonomiczno-społecznych powstających w wyniku działania mechanizmów systemu kapitalistycznego narasta. Dowodem tego była niewątpliwie ostatnio konferencja w Kopehadze. Ale jej przebieg i wyniki wyraźnie wskazują na to, że w ramach systemu kapitalistycznego nie ma praktycznych możliwości skutecznego rozwiązania problemu.

Problem “sprawiedliwego podziału” i solidarności w rozwiązywaniu problemów społeczno-gospodarczych jest mniej istotny, gdy środowisko gospodarcze jest otwarte, gdy istnieją obszary niezagospodarowane. Ludzie wypchnięci z “klas” dominujących na margines życia mogą próbować te obszary i zasoby zagospodarować i w ten sposób rozwiązać swoje problemy życiowe. Sytuacja się zmienia, gdy środowisko gospodarcze się zamyka, gdy nie ma obszarów niezagospodarowanych, gdy narastają ograniczenia ekologiczne i temu podobne. Wówczas system kapitalistyczny staje się niewydolny z punktu widzenia możliwości skutecznego rozwiązywania problemów. Pomimo tego, że wciąż jest dominujący, staje się ananchroniczny, niedostosowany do historycznych procesów rozwojowych. System oparty na zasadach solidarności staje się obiektywną koniecznością.

Analizując problem ustosunkowania się do kapitalizmu trzeba zwrócić uwagę na aktualne i narastające zjawiska w tej formacji ustrojowej. Jak już wspomnieliśmy “pieniądz rodzi pieniądz”. W systemie tym istnieje podstawowy naturalny mechanizm rozwarstwienia w społeczeństwie. Na ten machanizm podstawowy wraz z rozwojem systemu nakładają się efekty alienacji systemu finansowego kapitalizmu. Jak twierdzą eksperci finansowi, aktualnie ponad 90% transakcji ma charakter transakcji finansowo-spekulacyjnych, które nie tworzą obiektywnych wartości gospodarczych, natomiast mają realne znaczenie z punktu widzenia koncetracji posiadania. Po drugie, mechanizmy finansowe kapitalizmu prowadzą do patologicznych stanów zadłużeniowych, przy których formalnie rozproszona własność staje się pozorna. Rzeczywistymi “właścicielami” stają się w sumie bardzo nieliczni “wierzyciele”.

Dalej, w wyniku specyficznej dla kapitalizmu poufności posiadania koncetracja posiadania staje się coraz bardziej anonimowa i społecznie niekontrolowana. To anonimowe i społecznie niekontrolowane posiadanie w wyniku dominującej roli pieniądza w tym systemie coraz bardziej się rozszerza poza sferę czysto gospodarczą na dominację w sferze politycznej, środków masowego przekazu, kultury itd. tworząc swoisty “totalitaryzm” przy pozorach demokracji, wolności itp. Kościół też z racji swego ziemskiego bytowania będzie musiał liczyć się z faktem dominacji pieniądza w sferze społecznej. Można sobie łatwo wyobrazić jak będzie wyglądała w tych warunkach Ewangelizacja.

Analizując dalej zjawiska zachodzące we współczesnym kapitalizmie trzeba zwrócić uwagę na to, że wyalienowanie systemu finansowego z reszty realnej gospodarki powoduje, że przestał on być służebnym instrumentem regulacyjnym uefektywniającym funkcjonowanie gospodarki, a stał się strukturą “nowotworową” pasożytującą na “ciele” gospodarki. To wyalienowanie systemu finansowego z dominacją mechanizmów spekulacyjnych, gwałtownym narastaniem “zadłużenia” (w tym zadłużenia “publicznego państw”) itd, doprowadziło ostatnio niektórych obserwatorów do przewidywania wkrótce ostrego kryzysu i załamania systemu. Kryzys gospodarczy w Meksyku, bankructwo dużego banku w Anglii, czy wahliwość kursów “najmocniejszych” dotyczczas walut wskazuje na to, że coś rzczywiście zaczyna się w tym zakresie dziać.

W warunkach ostrego kryzysu i zgrożenia coraz bardziej dochodzi do głosu zasada “ratuj się jak możesz” nie oglądając się na innych. Powstaje pytanie jakie byłyby konsekwencje takiego globalnego “systemowego” kryzysu gospodarczego, zwłaszcza dla tych aktualnie “słabszych”, dla takiego, na przykład, kraju jak Polska? Czy Kościół jest przygotowany na taką okoliczność zaostrzonych, globalnych napięć społecznych i politycznych? Czy można wiązać się ideowo z systemem, który zbliża się do załamania? Czy można czekać, aż jakoś sprawy same się rozwiążą? Są to pytania, które warto sobie uświadomić.

Warto w tym kontekście zwrócić uwagę rownież na to, że w okresie konfrontacji kapitalizmu i komunizmu Kościół był dla struktur kapitalistycznych “potrzebny”, gdyż był w swojej płaszczyźnie skonfliktowany z komunizmem. Po klęsce komunizmu, przynajmniej do czasu pojawienia się nowych nurtów kontestujących kapitalizm, znaczenie Kościoła dla struktur kapitalizmu zmalało. Kościół może być nawet traktowany jako potencjalne zgrożenie. Dlatego nie należy się dziwić, że zamiast “wdzięczności” za wsparcie w walce z komunizmem można zaobserwować dziś idące z tego kierunku trendy ograniczające wpływy Kościoła, rozkładające Kościół od wewnątrz i wspierające różne nurty ideowe i religijne konkurencyjne w stosunku do misji Kościoła. To dążenie do ograniczenia wpływów Kościoła w życiu społecznym połączone jest z nasilonymi interpretacjami katoliciej nauki społecznej akceptującymi kapitalizm.

 

 

 

Wnioski

Pozostaje zatem pytanie: co jest “utopią”? Czy utopią jest wizja kapitalizmu “moralnego” realizującego wartości chrzaścijańskie, czy też utopią musi być każda propozycja jakiegokolwiek nowego rozwiązania wychodzącego poza standardy kapitatlistyczne?

Otóż sądzę, że analiza kapitalizmu z całym jego rzeczywistym systemem wartości, mechanizmami funkcjonowania w społeczeństwie, całe światowe doświadczenie realnego kapitalizmu, to, co oferują kraje rozwiniętego kapitalizmu krajom postkomunistycznym w dziedzinie świadomości społecznej, moralności i kultury, w końcu to wszystko co się w tych krajach dzieje w wyniku prób prokapitalistycznej transformacji ustrojowej – stanowią podstawy do zakwestionowania z pozycji chrześcijańskich samego systemu. Natomiast problem rozwiązań nowych jest, jak sądzę, problemem otwartym. Można oczywiście bez trudu wymyślić bardzo wiele koncepcji utopijnych, wadliwych moralnie czy systemowo. Ale kapitalizm nie jest chyba najwyższym osiągnięciem ustrojowym ludzkości po wsze czasy.

Przy pełnej analizie doświadczenia historycznego zarówno aktualnego kapitalizmu jak i komunizmu oraz przy pełnym wykorzystaniu współczesnej wiedzy i dostępnej instrumentacji można sformułować rozsądne propozycje nowe, znacznie pełniej realizujące postulaty wynikające z chrześcijańskiego systemu wartości. Co więcej, obserwacja zjawisk w skali globalnej sugeruje, że nie tylko można, ale wręcz trzeba myśleć i działać w tym kierunku.

Trudność polega na tym, że – jak dotąd – w interpretacji myśli społecznej Kościoła dominuje nurt akceptujący kapitalizm z moralnymi ograniczeniami. To, że tak jest, nie jest zjawiskiem przypadkowym. Sposób myślenia w Kościele kształtował się przez wiele lat w konfrontacji ideolgicznej z agresywnie ateistycznym komunizmem. Nic dziwnego, że w tych okolicznościach nadzieje pokładane były w kapitalizmie. Upadek komunizmu pogłębił ten kierunek myślenia. Co więcej, wprowadził dwie nowe blokady w poszukiwaniu rozwiązań nowych, lepszych: obawę przed wpadnięciem w “nową utopię” i obawę przed tym, aby nie zostać nazwanym “komuchem”. Jednak mamy już za sobą kilka lat prób naśladowania kapitalizmu i sądzę, że czas już przezwyciążyć ten swoisty paraliż i jednostronność w myśleniu i działaniu.

Ze swej strony, możemy dziś zasygnalizować propozycję oparcia systemu gospodarczego o zasadę solidarności przyjmując jako intuicyjnie uchwytną zasadę solidarności domu rodzinnego. Powinno być również intuicyjnie uchwytne, że zasada ta prowadzi do innego kryterium optymalności i efektywności gospodarczej, a w konsekwencji do odmiennego modelu przedsiębiorstwa, innego, bardziej “służebnego”, ustawienia pieniądza w gospodarce, innego rozkładu akumulacji oraz metod dystrybucji środków centralnych itd. Istotne jest, że współczesna wiedza pozwala na sformułowanie praktycznych projektów w tym zakresie. Jest oczywistym, że przed zapoznaniem się z nimi należy zastanowić się, czy myśl społeczna Kościoła jest otwarta dla tego rodzaju podejścia i poszukiwań, czy też jest zawężona do widzenia w kapitalizmie “jedynie słusznego” rozwiązania, i wypowiadania jedynie życzeń, aby był ograniczony względami moralnymi. Odpowiedź na to pytanie ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia roli, jaką może spełnić Kościół w procesie transformacji i rozwoju życia społecznego. Za to, jaka ona będzie jesteśmy w jakimś zakresie wszyscy odpowiedzialni.